Wsparcie dla mediów Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Postaw nam kawę za naszą pracę - KAWA :) 

Niski wzrost dziecka – czy to zawsze jest problem?

Wolniejszy wzrost u dzieci: Obawy rodziców i perspektywy. Czy niski wzrost zawsze wymaga terapii hormonalnej? Analiza badań i rozważań dla rodziców.
Reklama

Rodzice, których dzieci rosną wyraźnie wolniej, niż ich koledzy czy koleżanki, mogą mieć wiele obaw. Boją się m.in. o to, czy dziecko znajdzie swoje miejsce wśród rówieśników, czy będzie wierzyło w siebie i dobrze się czuło. Niektórzy myślą o terapii hormonalnej, nawet gdy nie ma ku temu czysto medycznych przesłanek. Badania wskazują, że niski wzrost dziecka może nie stanowić tak dużego problemu, jak by się mogło wydawać.

Nie sam wzrost może sprawiać kłopot

Wiele np. zależy od wsparcia najbliższego otoczenia – pokazali niedawno badacze z Children’s Hospital of Philadelphia (CHOP). „Wśród niektórych rodziców i opiekunów pokutuje przekonanie, że niski wzrost będzie negatywnie wpływał na ich dzieci pod względem samooceny i dostosowania społecznego. Dlatego myślą oni o leczeniu hormonalnym, w nadziei, że zwiększenie wzrostu dzieci sprawi, że będą szczęśliwsze” – zwraca uwagę dr Adda Grimberg, autorka badania opisanego w magazynie „The Journal of Pediatrics”. „Jednak nasze dane pokazują, że samoocena wśród młodzieży o niskim wzroście jest powiązana z sieciami wsparcia społecznego i strategiami adaptacyjnymi, a nie ich wzrostem. Biorąc pod uwagę, że okres dorastania jest tak istotnym momentem dla kształtowania tożsamości, zajmowanie się niskim wzrostem u dzieci i nastolatków w ogólnym, psychospołecznym podejściu może mieć bardziej pozytywny wpływ na ich samoocenę, niż skupianie się na zwiększaniu ich wzrostu” – wyjaśnia badaczka. 

Potrzebne wsparcie i integracja

Jak zwracają uwagę naukowcy, początkowo leczenie dzieci hormonem wzrostu miało pomagać osobom z niedoborem tej substancji w organizmie, oferując, oprócz przyspieszenia wzrostu, korzyści dla metabolizmu, kompozycji ciała oraz zdrowia sercowo-naczyniowego. Jednak jego stosowanie zostało rozszerzone także na osoby z normalną produkcją hormonu, które są niskiego wzrostu jak na swój wiek, wyłącznie w celu przyspieszenia tego wzrostu. W opisanym eksperymencie wzięło tymczasem udział 60 par rodzic – dziecko. Młode osoby mówiły o swojej samoocenie, o tym, jak sobie radzą i jakie mają wsparcie. Rodzice natomiast informowali o dostrzeganych przez nich potencjalnych zagrożeniach dla dzieci i o tym, jak one osiągają swoje cele. Obie strony oceniały też jakość życia młodych osób.

„Badanie to wskazuje, że u ogólnie zdrowych dzieci wzrost nie jest problemem, chyba że sami tak go przedstawimy” – podsumowuje dr Grimberg. „Zamiast tego powinniśmy skupić się na wzmacnianiu więzi społecznych dzieci i wsparcia, jakie otrzymują. Społeczna integracja z siecią znaczących relacji nie tylko pomaga dzieciom i nastolatkom skutecznie radzić sobie z trudnościami życia, ale również zachęca ich do rozwoju i wzrostu życiowego” – dodaje specjalistka.

Pomóc mogą specjalne programy

Także badacze z koreańskiego Kyungpook National University przyjrzeli się postrzeganiu własnego ciała, samoocenie i zachowaniu dzieci w odniesieniu do ich wzrostu. W projekcie wzięło 38 dzieci o niskim wzroście i 38 dzieci wysokich oraz ich matki. Podobnie, ogólnie naukowcy nie zauważyli wyraźnych różnic w poczuciu własnej wartości między grupami. Dostrzegli jednak rozbieżności w postrzeganiu własnego ciała oraz zachowaniu. Jednocześnie pozytywne nastawienie do ciała towarzyszyło wyższej samoocenie i zdrowszym zachowaniom. Na podstawie uzyskanych wyników, badacze uważają, że młodzi ludzie o zbyt niskim, jak na swój wiek, wzroście mogliby skorzystać z odpowiedniej pomocy, ale raczej miałaby ona wymiar psychologiczny. „Należy opracować wyspecjalizowane programy skupiające się na problemach z zachowaniem, na wizerunku ciała i samoocenie, które pomogą dzieciom o niskim wzroście w szkolnych warunkach” – piszą naukowcy.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Hormonalna terapia tylko dla niektórych

Niektórzy naukowcy zwracają uwagę, na presję, jaką, czasami mogą odczuwać rodzice niskich dzieci i z jej powodu rozważać leczenie hormonalne mimo braku stricte medycznych wskazań. „Zanim zapytamy, kto może zareagować na terapię stymulującą wzrost, powinniśmy najpierw zapytać, kto jej potrzebuje” – podkreśla Linda D Voss z Peninsula Medical School, autorka pracy opublikowanej na łamach „European Journal of Endocrinology”. Jak przypomina, uzasadnione interwencje wymagają jakiegoś zaburzenia – fizjologicznego czy psychologicznego. Przy zaburzeniach hormonalnych sprawa jest oczywista – argumentuje badaczka. Jednak, bez niedoboru hormonu, terapię zastępczą, przynajmniej w części przypadków, należałoby traktować jako interwencję raczej kosmetyczną, a nie medyczną. Takie leczenie mogłoby być jednak medycznie uzasadnione w obliczu wspomnianych problemów psychologicznych, nawet bez fizjologicznych przesłanek. Tymczasem ekspertka także argumentuje, że mały wzrost niekoniecznie wiąże się z problemami. „Powszechne przekonanie, że niski wzrost koniecznie stanowi upośledzenie, opiera się na niewiarygodnych dowodach pochodzących głównie z badań prowadzonych w klinikach, gdzie najczęściej znajdują się dzieci z największymi trudnościami. Takie raporty, jeśli nie zostaną podważone, mogą tylko prowadzić do wzrastającego zapotrzebowania na leczenie osób, które wcześniej problemu nie widziały” – mówi dr Voss. Powołuje się ona na wyniki Wessex Growth Study – projektu, w którym przez 13 lat obserwowano dzieci pochodzące z różnych środowisk w ogólnej populacji. „Postępy tych dzieci, obserwowanych przez około 13 lat, nie budziły większych obaw. To, a także inne badania wykazały normalne funkcjonowanie psychospołeczne dziecka o normalnym, choć niskim, wzroście” – pisze badaczka. Oczywiście, mając to wszystko na uwadze trzeba pamiętać, że przy nienaturalnym wzroście dziecka, potrzebna jest konsultacja ze specjalistą. Trzeba też mieć na uwadze, że mimo pewnych, ogólnych trendów, każdy przypadek jest unikalny i wymaga indywidualnego i kompleksowego podejścia.

Reklama


Dodaj komentarz